piątek, 15 listopada 2002

Giddeon

Przy bliższych oględzinach mieszkanie robiło równie dobre wrażenie. Jarek szybko poczuł się u siebie. Pokoik na poddaszu stanowił spełnienie marzeń, cena okazała się przystępna, a towarzystwo zbawienne. Błogosławił zrządzeniu losu, które postawiło Darka na jego drodze.
Od kilkunastu godzin kontemplował samotność. Wyjazd współlokatora uświadomił mu, jak bardzo jej potrzebuje. Od rozstania z Robertem pogrążał się coraz bardziej w wirze pracy, prowadził intensywne życie towarzyskie. Na próżno: ludzie, miejsca, przedmioty, sytuacje – wszystko zawracało go ku niedawnej przeszłości.
Święta uznał za doskonałą okazją na ochłonięcie. Od wyjazdu do domu wymówił się chorobą i nadmiarem obowiązków. Nigdy nie darzył Bożego Narodzenia sentymentem i szczerze nienawidził zjazdów familijnych, podczas których ciotki wypytywały go natrętnie o termin ślubu. Z roku na rok stawały się coraz uszczypliwsze, a matka coraz markotniejsza.


W wigilię porządnie się wyspał. Wyskoczył na szybkie zakupy, wykonał kilka telefonów. Po raz kolejny skłamał matce, że spędza wieczór z przyjaciółmi. "To przecież nie to samo", skwitowała. "Mogłeś chociaż pojechać do cioci Stefy". Przez moment sam żałował.
Program telewizyjny nie zapowiadał się porywająco, zabrał się więc za rozpakowywanie ostatnich kartonów. Wieczorem usiadł do komputera. Wysłał garść esemesów, napisał zaległe listy. W ulubionym chatroomie nie zastał nikogo znajomego. Zajrzał na kilka innych stron, wszędzie ledwie po kilka osób.
"A tyle się gada, że geje samotnie spędzają święta!", pomyślał z sarkazmem. Zalogował się na kolejną stronę, tym razem jako derrik. Tu także niewiele się działo, bez żalu oderwał się na chwilę od ekranu. W kuchni zaparzył herbatę z rumem, wyłożył na talerz porcję sałatki, kawałek ciasta od Renaty, trochę sera i szynki. "Pal sześć post", pomyślał żując skórkę od chleba.
Po monitorze sunęły standardowe nawoływania: kto pogada, Katowice, Niemcy. "Nie ten dzień, nie ta pora", westchnął zniechęcony. Bez szczególnego zainteresowania obserwował wymianę zdań na ogólnym.
"niech zyja podwojne gloski!" – przeczytał nagle zielone zawołanie. Nick giddeon nic mów nie mówił.
"niech zyje dwoistosc wszelaka! :)" – napisał. Odpowiedź pojawiła się niemal natychmiast.
"wiwat dwoistosc, parzystosc i kazda inna wielorakosc!"
Niemal jednocześnie kliknęli przycisk priv.


niepoliczalnosc ponad wszystko!
a nieskonczonosc?
nieokreslona
przeciwnie, bardzo okreslona
za bardzo
nie lubisz pewnikow?
a sa takie?
aha. watpiciel
niejako
przynajmniej mysliciel
?
kto nie mysli, nie watpi
nie watpie :)
:))
Przez moment nie pisali nic.
jak święta?
nie pytaj...
rodzina?
poniekad. skomplikowana sprawa
a ty?
sam. z wyboru
tez nie mam nastroju na towarzystwo
to tlumaczy twoja obecnosc tutaj :)
haha
solo?
bingo.
zostawil mnie :(
sory
maly prezencik na gwiazdke
a ty jestes z kims
chwilowo nie
przyjedx do mnie :)
nie nadaje sie chyba :)
mam pyszna saltke wlasnej roboty :))
gdzie?
slupsk a ty?
czemu sie nie nadajesz?
sam siebie mam dosyc
3miasto
tez odstraszasz facetów ;)
tez?
ja mojego zameczylem :)
to powinnismy sie dogadac :)
myslisz? ;)

Zawahał się przez chwilę. Facet wydawał się sympatyczny, ale nie był pewien, czy ma ochotę na dalsze dywagacje.

jestes?

Ostatecznie nie miał nic lepszego do roboty. Popił łyk herbaty i usadowił się wygodniej.

rozmawiasz z kims
nie, mysle
???
ludzie sa ze soba lata
a sie nie znaja
przestaja sie znac
za malo czasu
chyba za duzo?
nie stazu, tylko czasu
na bycie ZE SOBA
cos w tym jest
nie wiem nawet dlaczego rozpadl sie moj zwiazek
poddałes sie?
skad wiesz ze nie on?
"sam z wyboru" :)
no tak :)
zaden wybor
nie mialem juz nic do zaoferowania on chyba tez
"o ktorej jutro wstajesz, kiedy wracasz"
symptom starego malzenstwa
probowales?

Zastanowił się. Oczywiście, że próbował, póki tylko wierzył, że warto. Na poważnie, dramatycznie, histerycznie, romantycznie. Zdesperowany zwierzył się kiedyś Pi, na co ten znalazł najprostszą receptę: kolacja przy świecach.

czekalem z winem i spagetti
wow
ubralem sie ladnie :)
sprawdzilem, o ktorej przyjdzie
i???
zadzwonil od przyjaciolki, ze zostaje na noc.
kot jej uciekl. wazna sprawa, tragedia
wino wypilem sam ale nie pomoglo
filon pieprzony

Uśmiechnął się smutno na wspomnienie tęsknoty, jaka ogarnęła go tamtego wieczora za Robertem, za jego śmiechem, figlarnym spojrzeniem, rozochoceniem po alkoholu. Za nocami przegadanymi wśród pieszczot i seksu. Za dotykiem delikatnych dłoni, za mocnym uściskiem palców w chwilach ekstazy.
Kiedy wrócił nareszcie rano, runął jak kłoda do łóżka. Jarek przytulił się do niego i szepnął "kocham cię". Chyba nawet nie usłyszał. "Znalazł się", mruknął krótko i zdjął z ramienia jego rękę.

rozstanie przebieglo rownie spektakularnie
pelna kultura
przynajmniej porzadnie padalo

Zabolało wspomnienie obojętności, z jaką Robert przyjął jego decyzję. Widział, że spokój maskuje ból i rozczarowanie, ale nawet nie próbował się przez niego przebić. Tamtego wieczora zyskał pewność, że nic nie uda się uratować.

???

Giddeon zamilkł na dobre. Nagle ogarnęła go złość, że wdał się w wynurzenia. Czego mógł się spodziewać po obcym człowieku, jakimś małolacie, poznanym przed kilkoma minutami?

przepraszam
nie ma sprawy. nudze?
nie wiedzialem
sam nie znosze takich opowiesci
mopsiku
o czym

Jarek zastygł w oczekiwaniu na ciąg dalszy.

tesknie strasznie
brakuje mi ciebie
naprawde
nie chcialem żeby tak wyszlo
nikt nie chcial

Nie potrafił zdobyć się na więcej.

a wiec

Odruchowo pokręcił głową. Wahał się wystarczająco długo.

rozumiem
wesolych swiat kochanie
i przepraszam
nie przepraszaj
nie napiszesz "nie ma za co"?

Za późno. Zawsze o krok w tyle.

Jeszcze długo siedział przed monitorem. Odbył namiętną pogawędkę z napalonym_22.
Nie pomogło.

Brak komentarzy:

Blog Okroochy stanowi część platformy QueerPop.pl (cc) 2005-2008 by pietras
Wszystkie teksty autorstwa pietras/koosie/kusy/Marcin Pietras na tej stronie objęte są licencją
Creative Commons 2.5PL (Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych)