Pokrojony ser brie, konfitura, kilka plastrów żółtego sera. Świeże i suszone owoce. Krakersy, czekolada z orzechami, gorąca herbata. "Chyba się starzeję", pomyślał Darek i ostrożnie przeniósł tacę do łazienki.
Woda w wannie szeleściła zachęcająco grubą warstwą piany. Upewnił się, że niczego nie brakuje. Książka, okulary, jedzenie, delikatna muzyka. Pozbawiony ulubionych dźwięków czuł się zawieszony w próżni, dlatego w każdym mieszkaniu montował głośniki we wszystkich pomieszczeniach.
Z ulgą pozbył się odzieży. Kończył wyjątkowo skomplikowane zamówienie, tkwił przed monitorem przez kilkanaście ostatnich godzin. Dopiero pod wieczór ocknął się z transu, oderwał od klawiatury i uznał pracę za skończoną. Przesłał raport do klienta, określił możliwy termin prezentacji na rano. Nagle poczuł się straszliwie zmęczony, nic nie mogło odprężyć go skuteczniej, jak porządna kąpiel.
Wanna pozwalała wyciągnąć się wygodnie i oprzeć głowę na krawędzi. Sięgnął po kawałek grejfruta. W ustach rozlał się cierpki sok, ciepło przenikało ciało, twarz otulały aromatyczne opary. Zmysłowy kobiecy głos w połączeniu z delikatnym pluskiem wody wypłukiwały zbędny balast z umysłu i jaskrawe matryce skryptów spod powiek.
Uwielbiał wodę w każdej postaci: w morzu, basenie, rzece, jeziorze. Ku własnej rozpaczy i mimo kilku lat przeróżnych szkółek nigdy nie nauczył się pływać. Z zazdrością przyglądał się wyczynom kolegów na biwakach, transmisje z zawodów pływackich wprawiały go w depresję. Żartował, że jest za obszerny żeby się utrzymać na powierzchni, obrasta specyficznym rodzajem tłuszczu, który natychmiast po zanurzeniu opada na dno.
Wanna oferowała namiastkę, kompensowała uchybienia natury. Godzinami tkwił w kąpieli z ulubioną lekturą w ręku, dopuszczając kolejne porcje gorącej wody. Czasem drzemał. Ale nawet po wyciągnięciu korka nie wycierał się od razu: czekał, aż woda spłynie do ostatniej kropli. Uciekała z zakamarków ciała, ciągnęła w dół przyjemnie łaskocząc. Uwielbiał uczucie przyjemnego ciążenia w kończynach i mrowienia skóry, napinającej się gwałtownie w zetknięciu z powietrzem.
Pukanie w szybkę wyrwało go z przyjemnego półsnu.
- Darek, jesteś tam? - nawet nie spostrzegł, kiedy Troy wrócił do domu.
Podniósł się i usiadł.
- Jestem. Wejdź, jeśli chcesz - powiedział.
Drzwi uchyliły się, Troy wetknął głowę przez szczelinę.
- Nie przeszkadzam? - zapytał z uśmiechem.
Darek pokręcił głową. Troy przez moment stał niezdecydowanie, potem podsunął sobie drewniany taborecik i przysiadł koło umywalki.
- Częstuj się - Darek wskazał na stolik. Nagle poczuł głód sięgnął po kawałek sera. Zastanowił się, ile czasu już tu siedzi.
- To po to się tu zamykasz - Troy z zaciekawieniem przyglądał się świecom i zastawie. - Faktycznie lubisz się kąpać.
- Każdy ma jakiegoś bzika… - stwierdził.
- …każdy jakieś hobby ma - zanucił Troy.
- Znasz takie piosenki? - Darek uniósł brew. - W twoim wieku…
- Miałem troskliwą mamę - Troy wyłowił z miseczki winogrono. - Ty tak często?
- Raz w tygodniu muszę, inaczej świruję.
- To romantyczne. Zwłaszcza we dwoje…
- Próbowałem parę razy - Darek wzruszył ramionami - Totalny niewypał.
- Kupcy w świątyni?
- Coś w tym stylu - przyjrzał mu się rozbawiony.
- Seks lepiej się sprawdza pod prysznicem - zawyrokował Troy, przeżuwając suszoną śliwkę - albo w basenie.
Darek przyjrzał mu się zaintrygowany. Troy zorientował się, co powiedział.
- Tak mi się wydaje - uśmiechnął się znacząco.
- Też tak słyszałem - przytaknął Dario. - Jak wieczór? Nie miałeś wrócić później?
- Adamowi coś wypadło, wezwali go do firmy…
- Sorki…
- Nie ma sprawy - zaprzeczył Troy bez przekonania. - Praca to praca.
- Jakieś kłopoty?
Troy wzruszył ramionami.
- Nie chce powiedzieć - wyjaśnił wstając. - Nie przeszkadzam ci dłużej.
Darek zastanowił się szybko.
- Mam myśl - powiedział. - Zaraz wychodzę, bo się tu rozpuszczę. Wrzucimy jakiś dobry film i wypijemy grzańca. Masz ochotę?
Tadzio rozpogodził się trochę. W drugim momencie ta myśl spodobała mu się jeszcze bardziej.
- Spoko. Wstawię wino i podkręcę ogrzewanie - wskazał znacząco na Darka. - Żebyś się nie przeziębił.
- I wybierz coś, sporo ostatnio nagrywałem…
Znów został sam. Wyciągnął korek i sięgnął po mydło w płynie. Całkiem już otrzeźwiał, zmęczenie spływało z pianą. Ze zdumieniem stwierdził, że podświadomie liczył na towarzystwo tego wieczora.
Zdarzały się dni, kiedy prawie nie odczuwał obecności współlokatorów, kiedy indziej jednak drzwi wręcz się nie zamykały. Jarek parokrotnie zaprosił Szymona na noc, Adam pojawił się kiedyś na niedzielnym śniadaniu. Kiedy zasiedli wszyscy do stołu, w jadalni zapanował przyjemny rozgardiasz, jaki Darek pamiętał jeszcze z domu rodzinnego. Każdy miał coś do powiedzenia, coś mniej lub bardziej istotnego, dowcip, historyjkę, chłopcy przekrzykiwali się wzajemnie. Krążył po kuchni, przygotowując grzanki i jajecznicę, krojąc warzywa. Z uwagą obserwował obie pary, ich przytulenia, spojrzenia, uściski.
Troy podsuwał Adamowi najlepsze smakołyki. Kroił grzanki i podtykał gotowe na widelcu, podczas gdy tamten opowiadał o podróży do Paryża, zagubieniu całego bagażu i paszportu, wizytach na policji, w konsulacie i załatwianiu formalności. Tadzio słuchał zauroczony, potakując bezwiednie. Potem przytoczył kolejne historyjki z życia kochanka. Zapytany o cokolwiek spoglądał w niego jak w obrazek i cytował opinie, z którymi jeszcze niedawno nie do końca gotów był się zgodzić. Na resztę towarzystwa prawie nie zwracał uwagi, traktując ich niemal wyłącznie jako świadków swojego szczęścia.
Szymon z Jarkiem funkcjonowali na zupełnie innych zasadach. Ich dotyk wyrażał pożądanie, mierzyli się na gesty, słowa, licytowali dowcipne komentarze. Siedzieli naprzeciw siebie, skrzyżowane nogi stykały się co chwilę i ocierały. Szymon trzymał dłoń na kolanie Jarka, nie odmawiał sobie wycieczek udami w kierunku genitaliów. Jarek podjął wyzwanie i odwzajemniał się manewrami stopy, która wkrótce zniknęła pod luźnym materiałem bokserek. Cały czas rozmawiali swobodnie, nie tracąc rezonu ani wątku rozmowy.
Uśmiechnął się na wspomnienie tamtego przedpołudnia. Oczyma wyobraźni widział olbrzymie mieszkanie, w którym mogliby wszyscy razem zamieszkać. Ostatnio nawet Pi zaczął przymawiać się o pokój. Powoli gonił w piętkę: ukochany puszczał go kantem, a Leszek wystawił za drzwi razem z dobytkiem. Trzeba będzie do niego zadzwonić, dopytać czy nie potrzebuje pomocy.
- Wszystko gotowe - zawołał z Troy z pokoju.
- Już wychodzę - zawołał Darek i sięgnął po szlafrok.
"Jak tak dalej pójdzie, niedługo będę wszystkim matkować", pomyślał. O dziwo: taka perspektywa jeszcze bardziej poprawiła mu samopoczucie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz